
Pandemia nas zatrzymała, ale tylko na chwilę. Odebrała nam listopad, grudzień… Dość! Styczeń będzie nasz! Oso nadjeżdżamy!
Kolejną z 59 rzek na naszej liście będzie Osa. Niecałe 100 km. Ruszamy w sobotę 30 stycznia ok. 9:30 z punktu widokowego w Zakurzewie koło Grudziądza, gdzie Osa wpada do Wisły. Logistyka wymusiła na nas znów jazdę pod prąd, czyli do źródła w jeziorze Perkun koło Iławy.
Ponieważ jest zima, a na weekend zapowiedziano śnieżyce, postanowiliśmy podzielić trasę na pół. W połowie etapu zostaniemy „zdjęci” przez nasze nowe, wspaniałe zaplecze techniczne i odtransportowani w miejsce, gdzie można się rzucić na łóżko (całkowicie legalnie – żeby nie było). Trasę dokończymy w niedzielę.
Przygody zaczęły się jeszcze zanim ruszyliśmy. Przedostać się gdzieś na konkretny termin pociągiem z rowerem w Polsce wciąż nie jest tak łatwo, ale się udało. Z drugiej strony firmy przewozów autokarowych biją PR transport kolejowy. W dodatku z końca etapu zamarzyła nam się podwózka do Iławy, ale… no, taksówki bagażowe okazały się widmem 🙂 Ale o tym wszystkim będzie więcej w relacji.
Aha – tym razem jedziemy trzej! Kuba postanowił być tak szalony jak my i nam się to podoba…
Do usłyszenia na trasie (Instagram i Facebook).